Sukienki koktajlowe to sukienki „kompromisowe”. Stanowią bowiem złoty środek między stylem casualowym a eleganckim, nie kusząc zbytnią szykownością ani nie stanowiąc odzienia zbyt codziennego. Z tego powodu sukienku koktajlowe sprawdzają się znakomicie w wielu okazjach, takich jak impreza firmowa, domówka u znajomych, świąteczny obiad czy wyjście do teatru.
Z powodzeniem mogą też jednak przysłużyć się w sytuacjach bardziej wyrafinowanych, np. balu karnawałowego. Wszystko zależy od dodatków dekoracyjnych, jakich użyjemy. Klasyczną sukienką koktajlową jest tzw. mała czarna, a jak wiadomo odpowiednio wyeksponowane kolczyki, awangardowy szal, cienkie pończochy i broszka lub wisior potrafią przemienić tę prostą sukienkę w precyzyjnie wystylizowaną kreację.
Sukienki koktajlowe mają najczęściej dwie długości: mini lub do kolan. Jeśli chodzi o fasony, mamy wybór między sukienkami prostymi a rozkloszowanymi bombkami. Paradoksalnie bardziej seksowne są niewinnie brzmiące sukienki proste.
Są one bowiem dopasowane do ciała, tak że kusząco podkreślają wszystkie wdzięki, ponadto większość z nich ma odkryte ramiona, więc robi się coraz bardziej minimalistycznie… Dodajmy do tego głęboki dekolt na plecach i niewinna sukienka godna jest bogini seksu.
Modele rozkloszowane bywają bardziej fantazyjne i finezyjne w formie. Intryguje zazwyczaj spód nieco dłuższy niż wierzchnia warstwa materiału i wykonany z leciutkiego tiulu lub woalki. Taki zabieg nadaje sukience lekkości, tajemniczości, ale też drapieżności – wiadomo, najbardziej nęcące połączenia to „trochę odkrywa, trochę zakrywa”.
Sukienki koktajlowe często należą do ulubionych ubrań kobiecych, ponieważ za każdym razem mogą wyglądać inaczej. Oprócz wspomnianych już klasycznych dodatków możemy zabawić się trochę bardziej awangardowo i dorzucić na wysokości biustu kokardę, poszaleć z paskami – cieniutki, ale mocno różowy, kowbojski luźno puszczony na biodra, a może wysadzany ćwiekami?
Z sukienką koktajlową możemy dowolnie eksperymentować, pamiętając jednak o zasadzie jednego dominującego dodatku. Zmienianie się w choinkę nie wyjdzie nam, nawet przy najskromniejszej małej czarnej, na dobre.