Każda kobieta marzyła kiedyś, żeby być Kopciuszkiem. Tym po metamorfozie dobrej wróżki oczywiście. Zakochany, przystojny książę, podróż karocą, bal na królewskim dworze, ale przede wszystkim – olśniewająca suknia balowa. Koniecznie do samej ziemi, rozkloszowana, z szykowną górą, odsłaniającą białą jak alabaster skórę.
Mimo zmiany mody, obyczajów, braku księcia i karocy, suknie balowe wciąż są wyjątkowe. Prawdziwa suknie balowa to taka, co do której przeznaczenia nie ma się wątpliwości. Nie patrzy się na nią, rozważając na jakie jeszcze okazje będzie użyteczna, bo kreacja ta musi mieć szyk i styl godny balu, a nie żadnej pomniejszej okoliczności. Nawet jeśli miałybyśmy założyć suknię ten jeden raz w życiu, warto tę chwilę przeżyć. Mamy olśniewać i czuć się wyjątkowo – oto zadanie idealnej sukni balowej.
Zobaczmy, co nam zostało z trendu balowego Kopciuszka. Wciąż obecny jest nurt sukien obowiązkowo sięgających ziemi, rozkloszowanych (podtrzymuje je koło lub inna konstrukcja), o bogato zdobionym gorsecie. Taki model wygląda niezwykle szykownie, decydując się na niego, nie można zapomnieć o podstawowej zasadzie właściwych proporcji – jeśli mamy bogato zdobiony dół, niech góra będzie lżejsza, a nie wysadzana kamieniami i udrapowana falbanami. Dzięki temu będziemy wyglądać szykownie, a nie śmiesznie.
Klasyczne suknie balowe ustępują czasem miejsca wersjom skromniejszych sukien wieczorowych – te są cały czas sięgające ziemi, bardzo eleganckie i wyrafinowane , ale już mniej absorbujące. Prostsze fasony, lżejsze tkaniny, większa swoboda ruchów to nowe trendy sukien balowych. Te wersje częściej też gustownie komponują się z dodatkami, takimi jak biżuteria, szale, paski, dopinane kwiaty. Klasyczne kreacje balowe są tak bogate same w sobie, że rzadko wymagają dodatkowych ozdób karnawałowych. Co najwyżej podkreślające urodę i dodające blasku kolczyki, delikatny naszyjnik, szal zarzucony na gołe ramiona.